Homilia na 4 niedzielę Wielkiego Postu
Dzisiaj już czwarta niedziela Wielkiego Postu, zwana niedzielą „laetare”, zachęcającą do radości, gdyż połowa wielkopostnej drogi już za nami.
Ale czy jest z czego się radować, gdy większość parafian nie uczestniczy w Mszach świętych bezpośrednio w kościele, ze względu na stan zagrożenia epidemicznego.
Nie ma wspólnej celebracji nabożeństw wielkopostnych: drogi krzyżowej i gorzkich żali. Z drugiej zaś strony nasze pozostawanie w domach, w rodzinach, może być dobrą okazją do postawienia sobie kilku pytań. Jak przeżywam czas Wielkiego Postu? Czy podejmuję ten temat w rodzinnych rozmowach? Czy korzystam z radiowych, telewizyjnych czy internetowych transmisji mszy lub nabożeństw, by móc choćby w ten sposób umocnić się duchowo w tym trudnym czasie zagrożenia?
Czy zaglądam do Biblii, która jest na mojej półce lub stoliku albo w smartfonie? Pytajmy się o relacje w rodzinie. Są dzieci uważające się za uwięzionych w domach i zmuszonych do przebywania z rodzicami. Dzwonią na numery telefonów zaufania skarżąc się na udręczenie, bo nie mogą spotykać się z przyjaciółmi, tęsknią za nimi. Psycholodzy dzwonią na alarm, że to odbije się na całym ich życiu. A co z tęsknotą za spotkaniem się z Jezusem, który jest naszym najlepszym przyjacielem. Czy jest obawa, że ta rozłąka odbije się na całym życiu.
W dzisiejszej Ewangelii czytamy o ślepocie człowieka niewidomego od urodzenia oraz o ślepocie faryzeuszy. Bardzo smutną sprawą jest ślepota fizyczna, zwłaszcza, jeśli jest udziałem człowieka od urodzenia. Człowiek niewidomy nie może cieszyć się oglądaniem otaczającego go świata, kochanych osób, budzącej się do życia przyrody. Takiego właśnie człowieka spotyka Jezus i lituje się nad nim. Uzdrawia go i przywraca mu wzrok. Lecz Jezus chce uzdrowić nie tylko cielesne oczy niewidomego. On chce, by również oczy jego serca zostały uzdrowione. To błoto, które nakłada mu na oczy, jest symbolem wszystkiego, co ciąży człowiekowi na duszy. Bowiem od ślepoty fizycznej smutniejsza jest ślepota duchowa. Faryzeusze zwłaszcza cierpieli na tę chorobę. Dotknięci nią nie dojrzeli w Jezusie obiecanego Mesjasza. Potwierdza to ich postawa opisana w dzisiejszej Ewangelii, w której czytamy, że w swym zaślepieniu nie chcieli uznać cudu zdziałanego przez Jezusa. Oczy serca mogą utracić wzrok poprzez grzech. Grzech, zabija w nas życie łaski i powoduje ślepotę duchową, ślepotę na Boga. Wydaje się miliardy na to, by zapobiegać powstawaniu chorób nękających ludzi.
Aby pomyślnie przeprowadzić leczenie stwarza się zespoły specjalistów, produkuje się coraz to nowocześniejszy sprzęt i leki. Ludzie wykładają duże pieniądze, aby ratować życie i zdrowie swoje i bliskich. Teraz to widać bardzo wyraźnie. Jesteśmy gotowi na
wielkie wyrzeczenia.
Dzisiaj Pan Jezus zaprasza nas spojrzenia na swoją duszę, czy nie ma tam grzechu i zaprasza do ratowania w sobie życia łaski, życia wiecznego. Jak mamy to uczynić? Grzech jest ciężką chorobą, ale uleczalną. Przy leczeniu tej choroby nie potrzeba nakładów finansowych, nie potrzeba specjalistycznych sprzętów, ani zespołów lekarzy. Leczenie wymaga poświęcenia odrobiny czasu. Sprzęt jest prosty i każdy z nas go zna, to konfesjonał, a specjalista od zawsze jest jeden i ten sam, niezawodny – miłosierny Jezus. On też podczas leczenia nie wymaga od nas wiele. Pragnie tylko jednego, aby Mu zaufać, i uczynić to co nam powie. A dzisiaj mówi do nas to, co powiedział owemu niewidomemu: „Idź i obmyj się...”. Obmyj się w moim miłosierdziu, zobacz światło łaski, którym pragnę rozświetlić twoje życie. Czas kwarantanny utrudnia przystąpienie do spowiedzi. Jednak lęk przed zarażeniem nie może pozbawić nas spowiedzi. Polecenie Jezusa „Idź i obmyj się” wymaga abyśmy podjęli ten trud. Jeśli nie teraz, to pamiętajmy, że czas Spowiedzi i Komunii wielkanocnej trwa do Uroczystości Trójcy Świętej. Możemy zatem rozświetlić swoje życie światłem łaski Jezusa.
W Wielkim Poście w Kościele dominuje fiolet, ale Chrystus jest światłem, które rozjaśnia wszystko. Dlatego nawet zazwyczaj smutny, fioletowy, wielkopostny kolor liturgiczny, staje się różowym w dniu dzisiejszym; jest symbolicznie rozjaśniony blaskiem Chrystusa.
Bo obecność Boga na ziemi jest gwarancją, że Jego miłość zrobi wszystko, aby człowieka wyrwać z ciemności, aby ukazać mu prawdziwy i piękny świat, świat prawdy, miłości i dobra. Prawdziwe przejrzenie i uzdrowienie jest możliwe tylko w świadomym, osobowym spotkaniu z Jezusem, który jest światłością i prawdą.
Tylko On otwiera człowiekowi oczy i objawia mu całą prawdę, jak to widzimy w dzisiejszej Ewangelii. On swoją łaską i mądrością może oświecić nasze życie i wlać
w nie promienie światła i prawdy. Lektura Ewangelii, osobista modlitwa, sakrament pokuty to dobre sposoby, by otrzymać od Jezusa nowy wzrok. Jeżeli zerwiemy z grzechem, z nałogami, i otworzymy się na dar nowego wzroku, to zobaczymy piękno naszego duchowego odrodzenia.
To otwarcie się na Boże światło pomoże nam lepiej zobaczyć, czym Bóg nas obdarował, co dla nas zaplanował i jaką drogę dzisiaj nam proponuje. Z pewnością jest to ta jedyna droga, na której możemy znaleźć prawdziwe dobro i szczęście na ziemi, i dojść tą drogą do pełnego szczęścia w wieczności. Przy zachowaniu poznanych środków ostrożności uchronimy się przed zarażeniem wirusem, a co za tym idzie śmiercią. Lecz kiedyś, oby jak najpóźniej – Bóg to wie, i tak zakończymy życie ziemskie, a wtedy trzeba byśmy radowali się życiem wiecznym. Amen.